Evil
Administrator
Dołączył: 06 Mar 2006 Posty: 3343
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Czw 14:04, 27 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Skojarzenia i odczucia jakie mi sie nasunely po 2 przesluchaniach "Gambling With The Devil":
1. Crack The Riddle (Intro)
Nie grzeje i nie mrozi. Jest bo jest. Intro slabe jak na "dynie".
2. Kill It
Mialo byc nawiazania do Better Than Raw? I sa. Kill It, to "bettetowski" Push. Agresywny wysoki wokal. Szybkie operacje na wioslach. jest dobrze.
3. The Saints
7 minut przemiennego pedzenia z "przerwami" na refren. Pojawiaja sie klawisze. Deris slodzi w normalnych ilosciach (nie odstrasza) jak i spiewa z pazurem. Troche nudny kawalek. Sporo sola, ale dosc bezplciowego.
4. As Long As I Fall
Wlasciwie przez caly utwor w tle przewijaja sie klawisze. Ciekawe wstawki gitarowe. Tutaj Deris slodzi najmocniej! Utworek z balladkowym klimatem.
5. Paint A New World
Zaczyna sie niczym kawalki Primal Fear. gdyby nie wokalista spokojnie calosc przykleilbym do PF. Ponownie przewijaja sie klawisze. Szybki utwor.
6. Final Fortune
Masterplan - "MK II". Nic dodac nic ujac...
7. The Beels Of The Seven Hells
Klimatyczny wstepik. Na tym tez wstepie ponownie slysze Primal Fear. Wracaja wokale z "Kill It", szkoda ze na refrenie slodzik. Najbardziej pokombinowany numer pod wzgledem tempa i wiosel. W okolicach 3:45s przez jakies pol minuty sa wiosla jakie spokojnie moglyby grac kapele z nurty thrash, melodyjny death metal...
8. Fallen To Pieces
Wstepik z drobnymi klawiszami. Utwor jest mieszanka "Light The Universe" i "The King For A 1000 Years". Mniej wiecej w 2 minucie i 25 sekundzie jak dla nie jest najlepszy motyw na calej plycie...
9. I.M.E
"Shudder To Think" Exodusa - pierwsze skojarzenie! Zdecydowanie najlepszy utwor. Jedyny minus, to ze konczy sie wyciszeniam.
10. Can Do It
Ze tak powiem stare lata wracaja... do glowy natychmiast wpadl mi album Gamma Ray "Heading for Tommorow" i utwor z "mastera" - "The Game Is On"
11. Dreambound
Helloweenowski utwor pelna geba! Klasyka: zwrotka, refren, zwrotka, refren, solowki wyplywajace kolejno jedna po drugiej, refren i na koniec dowalenie krotkim solem.
12. Heaven Tells No Lies
Bardzo stare klimaty. Delikatny wokal z pazurkiem. Dlugie okresy bez wokalu z genialnymi solowkami. Te ostatnie 7 minut to monument. Nie na taka skale jak konczace TTOTO I TDR tytulowe utwory, ale nawiazanie do "tradycji" udane.
Czego brakuje?
- Zapewne wstawek Marcusa. Basu wlasciwie nie slychac, a jego partie sa banalne.
- Bardziej pokombinowanych bebnow.
- Lepszej wspolpracy Weikatha z Gerstnerem.
Podobnie wdac ile znaczyli dla Helloween Roland I Uli. Uli byl niekonwencjonalny na bebnach, Daniel tylko robi dobre wrazenie, bardzo ustepuje umiejetnosciami Uliemu. Sasha jest znakomitym gitarzysta, ale jego wspolpraca z Michaelem rozni sie od wspolpracy Michaela z Rolandem. Wiosla sa twardze, szybsze, surowsze, ale obaj graja swoje, nie uzupelniaja sie. Na "Gambling With The Devil" Deris pokazal, ze potrafi spiewac, poslodzic "po staremu" i popiac z ostrym pazurem. Mysle, ze jego przesladzanie na kroliku i trzecich kiperach i na "swiezynce" sa wynikiem braku pomyslu na linie wokalne. Dla sceptykow - Andy nie zabil plyty, moze tylko jakies 10%. Album jest solidny, miejscami lekko "thrashowany" bez fajerwerkow i o poziomie z przed Rabbit... - zapomnijmy. Sporo sie dzieje, czym blizej konca tym wiecej rozwiazan i ciekawiej. Nie pamietam, aby Helloween "zuzyl" tylu klawiszy, ktore nie wplywaja ujemnie na material i na dluzsza mete nie pamieta sie o nich. Nie moge sie juz doczekac kolejnej plyty (jubileuszowej).
Post został pochwalony 0 razy
|
|