Evil
Administrator
Dołączył: 06 Mar 2006 Posty: 3343
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Wto 10:52, 02 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
I po mistrzostwach. Dott mistrzem - nalezalo mu sie! 18 - 14!
[link widoczny dla zalogowanych] Cytat: | Zakończył się ostatni turniej sezonu 2005/2006. Mistrzem Świata
2006 roku został 29-letni Szkot Graeme Dott. Jest to nie tylko jego pierwsze mistrzostwo, ale także pierwszy wygrany w 12- letniej karierze turniej.
Samo jednak osiągnięcie tytułu nie przyszło ani łatwo, ani w pięknym stylu.
Wielu kibiców snookerowych obawiało się, że mecz finałowy z Peterem Ebdonem może być pojedynkiem długim, nużącym i mało ofensywnym. Przez bardzo długi czas tak właśnie się działo.
Pierwszy frame został wygrany przez Petera Ebdona niezłym wynikiem 63 w breaku. Jednak kolejne partie były bardzo długie, a zawodnicy stosowali więcej gry taktycznej niż ofensywnej. Całe rozgrywanie sesji okazało się zbyt długim dla finalistów, którzy ostatecznie zakończyli ją po 6 partiach wynikiem nieco lepszym dla szkockiego zawodnika 4:2.
Druga odsłona, w której przyszło zawodnikom grać 10 partii, rozpoczęła się bardzo obiecująco dla Graeme'a Dotta. Wygrał 4 partie z rzędu i prowadził już 8:2. Co prawda nadal brakowało i dobrego tempa rozgrywania pojedynku i wysokich breaków, ale po raz kolejny taktyka Dotta „na przetrzymanie” robiła swoje. Peter Ebdon mało wbijał, a jeżeli już udało mu się wbić kilkanaście punktów mylił się na prostych bilach zostawiając łatwą grę swojemu przeciwnikowi. Nadal jednak ani jeden ani drugi nie zachwycali szczególnie dużą skutecznością wbijania czy właściwym dochodzeniem białej do kolejnych zagrywanych bil(to ostatnie należałoby zarzucić przede wszystkim Dottowi). Taktyka Dotta sprawdziła się na tyle dobrze, że zachował on dystans 6 partii i był bliżej niż kiedykolwiek zostania najlepszym snookerzystą globu.
Trzecia sesja znów bardzo rozciągnęła się w czasie i znów zdołano rozegrać tylko 6 partii, bowiem zawodnicy potrzebowali ponad godziny przerwy przed ostateczną walką o wygraną. Dott cały czas realizował swoją taktykę, którą udało mu się kilka razy wyprowadzić Ebdona z równowagi. Równocześnie można było odnieść wrażenie, że Dott boi się wbić coś odważniej i jego gra na przetrzymanie chwilami stawała się bardzo nudna, najważniejsze jest chyba jednak to, że była po prostu skuteczna. Na tyle, że po trzech sesjach Szkot był prawie mistrzem. Stan meczu wynosił 15:
7. Wygrana mogła już wydawać się niemal pewna.
Czwarta sesja była właściwie jedyną, która nieco uratowała zarówno poziom finału jak i honor zawodników, którzy w nim grali.
Była zdecydowanie najciekawszą i najbardziej zaciętą ze wszystkich. W Petera Ebdona wyraźnie wstąpiły nowe siły.
Rozpoczął bardzo dobrze od 117 punktów. Był to pierwszy(!) break 100-punktowy w tym finale. Wyraźnie podbudowało to Anglika, gdyż wygrał jeszcze kolejne 5 partii, gdy tymczasem Dott ciągle potrzebował 3 do ostatecznego triumfu. Na twarzy Szkota widać już było ogromne zmęczenie, a jego tytuł nagle stanął pod znakiem zapytania, gdyż przez jakiś czas przestała funkcjonować nawet dobra do tej pory gra odstawna. Co konsekwentnie wykorzystywał Ebdon. Wreszcie zaczął odważnie wbijać. Dobrze odstawiał się. Był w natarciu. Kiedy doprowadził do stanu 15:13 dla Dotta, mimo tego, że przegrywał, zaczynał urastać na faworyta do zwycięstwa.
Dott koniecznie potrzebował wygrać chociaż jedną partię, by przerwać wreszcie passę Ebdona. I udało się, Dott podwyższył prowadzenie na 16:13.
Jednak Anglik nie chciał się poddać i wygrał kolejną partię. Było jedynie
16:14 dla Dotta. W kolejnej partii również zaczął punktować Anglik. Uzbierał już 61 punktów i wydawało się, że kolejną partię zapisze po swojej stronie.
Pomylił się jednak i do stołu podszedł Dott. Wydawało się, że nie jest w stanie sczyścić układu bil do końca, a jednak jednym podejściem udało się zmieść ze stołu wszystkie bile. Widać też było wyraźnie, że Dott wierzy w swoją wygraną i ma świadomość tego, że pozostało już tak niewiele. Jedna partia dzieliła go od najważniejszego tytułu w karierze każdego snookerzysty. W kolejnej partii zaczął punktować Ebdon. Fatalnie jednak pomylił się na różowej do środkowej kieszeni i swoją szansę znów dostał Szkot. Nie wbił jednak czerwonej, która razem z czarną dawałaby mu zwycięstwo. Po chwili swoją szansę dostał Ebdon. Próbował ścinać bardzo trudną czerwoną. Nie udało się, czerwona zawisła na kieszenią i Ebdon już wiedział, że drugi tytuł MŚ nie będzie jego udziałem w tym roku. Dott wbił czerwoną, szczęśliwie doszedł do czarnej, wbił ją i stało się! Został MŚ.
Podbiegł do srebrnego pucharu i pocałował go, zanim skończył swoje podejście punktowe.
Dopiero kiedy cały mecz skończył się, Dott wyrzucił z siebie wszystkie nagromadzone przez długie godziny pojedynku, emocje.
Peter Ebdon serdecznie mu gratulował, a Graeme Dott i jego bliscy przeżywali prawdopodobnie najpiękniejsze chwile w życiu.
Graeme Dott jest trzecim szkockim zawodnikiem, który zdobył trofeum MŚ, po Stephenie Hendrym i Johnie Higginsie. Ci wielcy szkoccy faworyci zawiedli. Nie zawiódł natomiast Graeme Dott, który wreszcie wyszedł z cienia swoich bardziej utytułowanych rodaków i już nigdy nie powinien do tego cienia się cofać. |
W sierpniu kolejny sezon...
Post został pochwalony 0 razy
|
|